Gdy polskie liniowce ruszyły w morze na początku lat 30., ludźmi przygotowanymi do pracy byli tylko oficerowie nawigacyjni i maszynowi - absolwenci szkół morskich. Załoga wszystkich innych działów stanowiła coś na kształt Legii Cudzoziemskiej, gromady ludzi, których życiowe zakręty zaprowadziły do mikroświata, jakim był transatlantyk. Po pokładzie krzątał się uzdolniony aktor, który nie dostał wymarzonej roli i grał, przebrany w białą kurtkę, rolę stewarda. Taką samą białą kurtkę nosił zdolny lotnik. Miał pecha i podczas pokazu zrzucił z samolotu bomby na publiczność zamiast w morze. W czeluściach maszynowni transatlantyku krzątał się były ogrodnik papieski. Wędrował po statku z własną szlojzą, czyli kilkumetrowym pogrzebaczem, a w chwilach wolnych od zajęć czytał Biblię. Chłopcem okrętowym został atleta cyrkowy, a prowiantowym podwójny absolwent lwowskiego uniwersytetu - matematyk i filozof.
Był pięknym olbrzymem: miał 160 metrów długości, prawie 22 szerokości, siedem pokładów, kabiny, jadalnie, sale dansingowe, wielką salę balową, czytelnię, trzy bary, basen, a nawet salę gimnastyczną z elektrycznym koniem i wielbłądem. Dekorowali go najwybitniejsi artyści, a pływali na nim - balując, romansując i wywołując skandale - pisarze, politycy, szpiedzy, milionerzy i malarze. Służył pod polską banderą 36 lat. Długo - statki żyją znacznie krócej, ale "Batory" był wyjątkowy. "Lucky Ship", szczęśliwy statek - tak go nazywano. Bo kiedy w czasie wojny pływał w konwojach, torpedy się go nie imały. A może i trochę dlatego, że dowodził nim długo kapitan, o którym mówiono, że jeśli kiedyś zupełnie wytrzeźwieje, statek czeka pewna katastrofa. Również dzięki niemu "Batory" stał się jedną z największych legend pięknej, bezpowrotnie minionej epoki transatlantyków.
UWAGI:
Bibliogr. s. 319-322.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Wybitny polski aktor teatralny, filmowy i telewizyjny, pedagog postanowił w swojej najnowszej książce podzielić się z czytelnikami swoimi refleksami, pomysłami i wiedzą o tym, na czym zna się jak mało kto - o kobietach. Kochał je zawsze i kocha teraz, a i one odwzajemniają, i to do entej potęgi, uczucie sympatii bądź uwielbienia, oddania bądź przyjaźni. Nadszedł więc czas, aby nagromadzoną przez całe życie wiedzę przelać na papier, po części z pomocą Katarzyny Zimmerer, która pytaniami i komentarzami kieruje rozbiegane czasem myśli Pana Jana ku pewnemu uporządkowaniu. Tekst, mimo wielkości tematu, tryska humorem, ale humorem refleksyjnym, który sprawia czytelnikowi niewątpliwą satysfakcję. Ale oddajmy głos autorowi, który upoważnił wydawnictwo do zacytowania fragmentu pewnej większej całości. Pisze w nim o diable, lecz... "Jestem w każdym wieku - miłe Panie. Bywam na przemian stary i młody. Dobry albo zły. Zupełnie jak Wy. Mogę, jeśli zechcę, być: rybą, ptakiem, kobietą, bądź siekierką. Fruwam sobie - za pan brat - z wiatrem wywracającym okręty. Razem ze słońcem wypalam trawy. Skryty w tykaniu ściennego zegara odmierzam Wasz drogocenny czas. Jestem lękiem pozbawionym (w jakimś sensie) skóry, krwi i kości. Strachem, bez którego niepodobna żyć. Ciągle czymś zajęty. Zamyślony. Przeważanie rozbawiony. Ale także smutny. Co wy byście beze mnie zrobili? Bez mojej tolerancji, skłonności do żartu i prawdziwych wzruszeń? Jestem - w gruncie rzeczy - przewodnikiem po ścieżkach piekielnej frajdy i zmysłowej przyjemności życia".
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Dzięki tej książce już nigdy nie pomylicie gawrona z wroną, przestaniecie też bać się nietoperzy, które rzekomo wplątują się we włosy (tak, tak, to bujdy na resorach!), poznacie ryby, które budują gniazda, dowiecie się, że okonie polują w stadzie jak wilki, że w Polsce mieszkają nie tylko jadowite żmije i węże, ale również jadowity ssak, czym się różnią rogi od poroża, który ptak nie śpiewa tylko chrapie, poznacie prawdziwą kaczkę dziwaczkę oraz mistrzów maskowania. Gdy na mokradłach spotkacie zaś żółwia, nie będziecie chcieli odnieść go do zoo, myśląc, że stamtąd uciekł.A to tylko początek przygody. Bo Adam Wajrak opowiada również co jedzą, w jakim miejscu i środowisku żyją zwierzęta, o jakiej porze roku oraz dnia lub nocy należy wypatrywać określonych gatunków, gdzie należy się rozglądać, gdzie pochylić, a gdzie zadrzeć głowę.Realistyczne ilustracje Anny Klonowskiej sprawią zaś, że nie będziecie mieli wątpliwości jaki gatunek właśnie udało się Wam zaobserwować.Zwierzęta w książce Adama Wajraka podzielone zostały według środowisk, które zamieszkują. Mamy więc zwierzęta rzeczek i mórz, łąk i bagien, lasów mniej lub bardziej gęstych, oraz te, które mieszkają blisko człowieka w miastach i na wsiach. Autor dodał również swój subiektywny ranking: podzielił zwierzaki na te, które zobaczyć jest łatwo, nie tak łatwo, raczej trudno, i takie które ujrzycie mając na prawdę wyjątkowe szczęście.
UWAGI:
Na okł.: Jak się żyje w norkach, żeremiach, gniazdach, rzekach, na łące i w lasach.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni